an image Błogosławiony Ksiądz Dominik Jędrzejewski

Modlitwa o wstawiennictwo Błogosławionego Dominika Jędrzejewskiego. Modlitwa o uzdrowienie. Panie, Jezu Chryste, który przeszedłeś przez życie pochylając się nad każdym ludzkim cierpieniem, proszę Cię przez wstawiennictwo błogosławionego ks. Dominika Jędrzejewskiego o cud uzdrowienia dla (.....). Jeśli taka jest Twoja wola, Boże, pozwól mu (jej) cieszyć się powrotem do zdrowia i wysławiać Cię za łaskę otrzymaną za przyczyną Twego Sługi Dominika. Amen.

linia Życie i męczeństwo Błogosławionego Dominika Jędrzejewskiego
Kapłan diecezji włocławskiej
Ks. Dominik Jedrzejewski urodził się 4 sierpnia 1886 roku w kowalu, na terenie diecezji włocławskiej . następnego dnia po urodzeniu został ochrzczony w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Urszuli. Był najmłodszym z sześciorga dzieci Andrzeja i Katarzyny z Zakrzewskich. Rodzice Dominika byli ludźmi głębokiej wiary i dlatego ich dzieci już od najmłodszych lat wzrastały w klimacie przepełnionym miłością do Boga i Kościoła. Edukacje w szkole powszechnej rozpoczął w 1893 roku w rodzinnym miasteczku, a potem kontynuował ją w Działoszewie. Będąc już w szkole powszechnej myślał o zawodzie nauczycielskim. Dlatego też w 1902 roku wstępuje do Seminarium Nauczycielskiego w Łęczycy. Bojkot zaborczej szkoły spowodował, że w 1905 roku powrócił do domu rodzinnego. W tym czasie dokonywała się w nim wewnętrzna zmiana, zapragnął zmienić swoje powołanie z nauczycielskiego na kapłańskie. Po złożeniu w 1906 roku końcowego egzaminu w gimnazjum w Kaliszu, jesienią tegoż roku, wstąpił do Seminarium Duchownego we Włocławku, gdzie przyjęty został na kurs drugi. 12 marca 1910 przyjął święcenia Kapłańskie. Pierwszą placówką, na którą został skierowany 22 czerwca 1911 roku, był wikariat w Zadzimiu koło Sieradza. Po prawie rocznym pobycie w Zadzimiu 17 kwietnia 1912 roku przeniesiony został na równorzędną placówkę do Poczesnej koło Częstochowy, która wówczas leżała jeszcze w granicach diecezji kujawsko-kaliskiej. Dnia 27 kwietnia 1917 roku otrzymał nowy dekret, w którym został mianowany wikariuszem parafii p.w. Najświętszej Maryi Panny w Kaliszu, gdzie pełnił także obowiązki kapelana więzienia. Pracował tutaj do 17 czerwca 1920 roku. Następnie ks. Dominik Jędrzejewski powołany został na stanowisko prefekta w gimnazjum koedukacyjnym nauczyciela religii rozpoczął wraz z nowym rokiem szkolnym 1920/21. Dobre przygotowanie pedagogiczne, zgromadzona licznie literatura z dziedziny wychowania a także kilkuletnie doświadczenie pracy w szkole z dziećmi i młodzieżą sprawiły, że ks. Dominik Jędrzejewski miał bardzo dobry kontakt z wychowankami i nauczycielami. Pracy w szkole poświęcał się całkowicie, nie oszczędzając swoich sił. W piśmie z dnia 25 września 1922 roku prosił biskupa kujawsko-pomorskiego o pozwolenie na wykładanie propedeutyki filozofii w gimnazjum męskim. W tym czasie miał około 30 godzin religii, 16 godzin w gimnazjum męskim i 14 godzin w żeńskim. Mimo licznych zajęć w szkole znajdował czas na pracę w instytucjach społecznych, charytatywnych i oświatowych miasta Turek. Podkreślić trzeba, że ks. Jędrzejewski odznaczał się wyjątkowym talentem pedagogicznym , dlatego też wszędzie gdzie pracował , cieszył się wielkim autorytetem i życzliwością ze strony wychowanków i grona pedagogicznego . Świadczy o tym złożona mu propozycja bycia zastępcą dyrektora gimnazjum w Turku. Na własną prośbę w czerwcu 1925 roku, z powodu słabego zdrowia, zostaje przeniesiony ze szkolnictwa do duszpasterstwa. Obejmuje wówczas probostwo na małej parafii w Kokaninie. Tutaj stan jego zdrowia pogorszył się a częste ataki nerki sprawiły , ze ks. Dominik zmuszony był poddać się jesienią 1927 roku operacji w szpitalu w Kaliszu. Po odzyskaniu zdrowia i sił do pracy zostaje skierowany na większą placówkę w Gosławicach, gdzie pracował z wielkim pożytkiem od 20 lutego 1928 roku aż do chwili aresztowania . Aresztowanie księdza miało miejsce 26 sierpnia 1940 roku. Tego dnia ks. Dominik Jedrzejewski wyjechał z pilną sprawą do miejscowej cukrowni. Fakt nieobecności na plebani księdza nie pokrzyżował niemieckich planów. Aresztowanego proboszcza umieszczono na posterunku w Gosławicach. Razem z nim uwięzieni zostali dwaj kapłani z pobliskich parafii: Morzysławia i Lichenia. Z Gosławic ks. Jędrzejewski wywieziony został do obozu przejściowego w Szczeglinie a następnie przetransportowany do Sachsenhausen (29 VIII 1940). Stąd trafił 14 grudnia 1940 roku do obozu koncentracyjnego w Dachau. W tym ostatnim miejscu uwięzienia, znosząc okropne cierpienia, zmarł z wycieńczenia 29 sierpnia 1942 roku przy pracy.

linia Sylwetka duchowa
Ks. Dominik Jędrzejewski ukazuje się jako postać wyjątkowego kapłana, którego postępowanie kształtowane było głęboką miłością do Boga i Kościoła. Głęboką wiarę zawdzięczał przede wszystkim swoim rodzicom, którzy w oczach sąsiadów uchodzili za ludzi szlachetnych i pobożnych. To właśnie z domu Jędrzejewskich, niemal każdego poranka słychać było słowa pieśni: Kiedy ranne wstają zorze. To nie kto inny, tylko ojciec Dominika, witał kolejny dzień ofiarowany jemu i jego najbliższym. Atmosfera domu rodzinnego wywarła niezatarte ślady w osobowości przyszłego błogosławionego. Także głęboka formacja seminaryjna sprawiła, że Dominik Jędrzejewski osiągnął dojrzałość osobową i został kapłanem pełnym wiary i wielkiego pokoju w sercu. W pamięci profesorów seminaryjnych a jednocześnie świadków jego męczeńskiej drogi zapisał się jako człowiek dobrze przygotowany do pełnienia Chrystusowego kapłaństwa, zarówno pod względem intelektualnym jak i duchowym. Od samego początku swego kapłańskiego powołania wyróżniał się pogodnym obliczem i autentycznym świadectwem życia. Dlatego też profesorowie widzieli w nim przyszłego ojca duchownego w Seminarium. Na podstawie zgromadzonych przez ks. Jędrzejewskiego książek poznajemy go jako kapłana oczytanego w literaturze teologicznej i społecznej. Mówiło się o nim wśród kapłanów, że miał bogatą bibliotekę i tak rzeczywiście było. Swoje książki gromadził od najwcześniejszych lat. Kupował je jako uczeń i student a także jako kapłan. Był człowiekiem wybitnie inteligentnym i bardzo oczytanym. Bez żadnej przesady można go zaliczyć do światłych kapłanów pierwszej połowy XX wieku. Na szczególne jednak podkreślenie zasługuje jego głęboka duchowość. Rozwojowi życia wewnętrznego służyło gromadzenie licznych książek z teologii ascetycznej. Ks. Dominik zgromadził książki z serii: Biblioteka Życia Wewnętrznego, wydawanej przez krakowskie Wydawnictwo Księży Jezuitów. Interesował się szczególnie apostolstwem modlitwy w teorii i praktyce. W jego księgozbiorze znalazły się także pozycje o cierpieniu, P Kepplera Szkoła cierpienia (Wilno 1917) i E Coppee Dobre cierpienie (Kraków 1907). Można sądzić, że lektura tych książek na pewno przyczyniła się do zachowania spokoju ducha w czasach prześladowań wojennych. Gromadził także dzieła pisarzy starochrześcijańskich z serii Pisma Ojców Kościoła. Należał w ten sposób do elitarnej grupy 228 prenumeratorów z całej Polski, w tym 12 z diecezji włocławskiej. W pracy pedagogiczno-duszpasterskiej ksiądz Dominik Jędrzejewski odznaczał się szczególnym darem nawiązywania przyjaźni z każdym napotkanym człowiekiem; w relacji z drugimi był zawsze opanowany, stateczny i prosty. Na uwagę zasługuje jego niezwykła odpowiedzialność i uczciwość wobec powierzonych mu zadań i osób. Sprawując funkcję prefekta gimnazjum w Turku, postanowił ze względu na stan zdrowia i ogólne wyczerpanie, zrezygnować z dotychczas pełnionych obowiązków i dlatego prosił o przejście na małą parafię. Będąc na parafii oddawał się całkowicie posłudze duszpasterskiej, był wzorowym duszpasterzem. Z wielką gorliwością troszczył się o życie duchowe swoich parafian. Cieszył się wśród nich ogromnym zaufaniem i szacunkiem. Parafianie w Gosławicach nazywali go kochanym ojczulkiem. Mimo słabego zdrowia, nie szczędził swoich sił. Poświęcał się bez reszty pracy duszpasterskiej. Parafianie zapamiętali go jako wspaniałego człowieka i gorliwego duszpasterza, który charakteryzował się dobrocią, pogodą ducha, wyrozumiałością oraz uczynnością. Poproszony bowiem o pomoc nigdy nikomu jej nie odmawiał. Ks. Dominik Jędrzejewski, wypełniając wiernie powierzone mu obowiązki, troszczył się także o swoje życie wewnętrzne. Uczestniczył systematycznie w rekolekcjach kapłańskich. W sytuacjach, kiedy nie mógł w nich wziąć udziału ze względu na zajęcia w szkole lub słabe zdrowie, zwracał się do ks. biskupa z prośbą o usprawiedliwienie jego nieobecności. W celu pogłębienia wiary i jedności z następcą św. Piotra odbył także we wrześniu 1929 roku Pielgrzymkę Jubileuszową do Rzymu. Bogactwo duchowe ks. Dominika szczególnie widoczne było w warunkach obozowych. Wszystkie cierpienia znosił bardzo spokojnie i z chrześcijańskim męstwem. Poprzez swoje zjednoczenie z Bogiem przygotowany był na wszystko, co mogło się wydarzyć. Nie zawahał się także złożyć Bogu w ofierze swojego życia. W ekstremalnych warunkach obozu nie przeklinał ani nie złorzeczył nikomu, nigdy żadne słowo skargi nie wychodziło z jego ust. Także wyczerpany fizycznie nie narzekał na trudne obozowe warunki życia. Z prostotą serca przyjmował pomoc kolegów silniejszych, którzy nosili go na plecach na obozowy apel i do pracy. Ks. Dominik Jędrzejewski w wolnych i bezpiecznych chwilach gromadził wokół siebie młodzież duchowną, którą wrogowie odstręczali od kapłaństwa. Barwnym opowiadaniem malował piękno duszpasterskiego życia. Chciał w ten sposób łagodzić ujemny wpływ życia obozowego. Oczytany i doświadczony, chętnie dzielił się swą wiedzą z kandydatami do kapłaństwa, którzy wyczuwali w nim naturalną dobroć i świętość. Wszyscy ci, którzy spotkali ks. Dominika na swojej drodze podziwiali go za to, że był człowiekiem radosnego usposobienia. Nigdy uśmiech nie schodził mu z twarzy.

linia Męczeństwo za wiarę
Prześladowanie ks. Dominika Jędrzejewskiego rozpoczęło się z chwilą jego aresztowania tj. 26 sierpnia 1940 roku i stało się początkiem straszliwych cierpień, obozowych udręk, które znosił bez skargi, w pokorze za wiarę i Kościół. Zaraz po aresztowaniu osadzony zostaje w obozie przejściowym w Szczeglinie. 29 sierpnia 1940 roku trafia do Sachsenhausen, gdzie umieszczono go w bloku 17, w izbie 2, przypisując numer obozowy 29935. Po trzymiesięcznym więzieniu w Sachsenhausen, 14 grudnia 1940 roku, przewieziony zostaje do obozu koncentracyjnego w Dachau. Nazwisko i tożsamość osoby zredukowano tu numeru obozowego 22813, przypisanego do baraku 28, izby 3. W obozie pracował przy kopaniu łąki na plantacjach, w drużynie Erdbewegung, na LiebhoffŤie. Warunki panujące w obozie były nie do zniesienia. Dokuczało tam wszystko. Począwszy od surowego podalpejskiego klimatu, w jakim celowo usytuowany został obóz, aż po okropne warunki mieszkaniowe i nieludzkie traktowanie przez nazistów. Całe życie obozowe było tak zorganizowane, aby umęczyć fizycznie i psychicznie, doprowadzając człowieka do całkowitego wyniszczenia. Wobec grupy polskich duchownych stosowano najbardziej wyrafinowane sposoby wyniszczania. Była to przede wszystkim praca ponad siły w nieludzkich warunkach. Więźniowie pozbawiani byli przy tym ciepłej odzieży, co powodowało przypadki przymarzania do ścian baraku. Za minimalne przekroczenie regulaminu obozowego groziły wyrafinowane kary, włącznie z zabiciem. Do tego wszystkiego dochodził ciągły głód, który zaprogramowany był jako jedna z form udręk. Ilość kalorii pożywienia była dokładnie wyliczona, aby waga więźnia po rocznym pobycie w obozie pozostawała w granicach 40-45 kg. W tych miejscach ludzkiej zagłady w sposób najbardziej okrutny i wyrafinowany ujawniła się nienawiść do wiary. Dlatego też najbardziej surowe represje skierowane były przeciw duchowieństwu, a w obozie powszechnym było zawołanie: klechy i Żydzi mają zniknąć. W takich warunkach przyszło żyć ks. Dominikowi Jędrzejewskiemu wraz z innymi towarzyszami niedoli. Wyczerpany fizycznie, po całodziennej pracy, nigdy nie narzekał na ciężkie obozowe warunki. Z głodu dostał wodnej puchliny, która uniemożliwiała mu poruszanie się, lecz wtedy z pomocą pospieszyli mu obozowi koledzy W dwa lata od chwili aresztowania 29 sierpnia 1942 roku zmarł z wycieńczenia i głodu przy pracy, w obozie koncentracyjnym w Dachau, ciało jego spalone zostało w obozowym krematorium. Ksiądz Dominik Jędrzejewski miał wtedy 56 lat. Ks. Jędrzejewski za swą polskość, heroiczne trwanie przy chrześcijaństwie oraz przynależność do Chrystusa i Kościoła poniósł męczeńską śmierć ze strony hitlerowskiego nazizmu. Nie poddał się ideologii, która przerodziła się w bezlitosną dyktaturę, dążąc z premedytacją do całkowitego wyeliminowania chrześcijaństwa. Poniósł śmierć w obronie wiary i Chrystusowego kapłaństwa. Stał się ofiarą nieludzkiego systemu, który opierał się na teorii rasowej, deifikującej rasę nordycką, widząc w niej nadczłowieka. Ideologia ta przeniknięta była ateistyczną filozofią, na bazie materializmu biologicznego, gdzie rasa i jej dobro przybierały charakter wartości najwyższej, określającej prawo i moralność i odrzucając tym samym Boga oraz wartości duchowe. Szalejący nazizm od samego początku miał wybitnie antychrześcijańskie i antykatolickie oblicze. Działania nazistów systematycznie zmierzały do zniszczenia Kościoła, likwidując organizacje katolickie, instytucje oraz ograniczając ich wpływ na życie publiczne, oskarżając przy tym najbardziej aktywnych duchownych, o działalność wrogą państwu i autentycznemu dobru narodu niemieckiego. Ks. Dominik Jędrzejewski, od samego początku, to znaczy od wybuchu II wojny światowej, świadomy był niebezpieczeństwa, jakie groziło jemu i parafianom ze strony hitlerowców. Ostrzeżony w 1940 roku przez kolegę-kapłana o śmiertelnym niebezpieczeństwie miał możliwość uratowania swego życia. Z ostrzeżenia jednak nie skorzystał i pozostał w parafii do chwili aresztowania. Powiedział: nigdzie nie pojadę, będę tutaj do końca, tu potrzebują mnie parafianie, a jeżeli zginę, to zginę razem z nimi. Zaraz po aresztowaniu, zanim wywieziono go z Gosławic, spędził jedną noc wraz z innymi uwięzionymi kapłanami w miejscowym posterunku. Wtedy też, korzystając z okazji jaka się zdarzyła, pełen spokoju prosił parafian o modlitwę: Czegośmy się doczekali.... Módlcie się za nas. Módlcie się o nasz powrót. Były to ostatnie słowa księdza wypowiedziane do swoich parafian, zaraz po tym, zabrano księży do Konina a stamtąd wywieziono ich do Sachsenhausen i Dachau. Ks. Dominik Jędrzejewski dobrowolnie przyjął męczeństwo. Nie skorzystał z możliwości ucieczki. Jego postawa świadczyła o całkowitym zdaniu się na wolę Bożą, o akceptacji w duchu wiary tego wszystkiego, co niesie życie i otwarciu się na perspektywę tajemnicy odkupienia. Miał możliwość uratowania się, a jednak nie skorzystał z propozycji ucieczki. Wszystko zawierzył Bogu. Podobna możliwość uratowania życia pojawiła się także w obozie koncentracyjnym w Dachau. Za cenę wyrzeczenia się kapłaństwa mógł otrzymać wolność. Najprawdopodobniej to jego krewni przekupili esesmanów, ażeby go ratować. Jednak i z tej propozycji nie skorzystał, zdecydowanie ją odrzucając. Wtedy też usłyszał pełne nienawiści słowa: jak nie chcesz, to tu zdechniesz. Tak więc ks. Dominik Jędrzejewski dobrowolnie i świadomie złożył ofiarę ze swego kapłańskiego życia. Wierny był Bogu i Kościołowi aż do końca. Tuż przed śmiercią pozostawił wspaniały testament, w którym oznajmił, że życie swoje ofiaruje za swoich parafian. Mówił do ks. Korszyńskiego: Księże rektorze, jak ksiądz wyjdzie z obozu, proszę pojechać do Gosławic i powiedzieć moim parafianom, że swoje życie ofiaruję za nich. Świadomie i dobrowolnie, z miłości do Boga i człowieka oddał życie za tych, którym posługiwał, prowadząc ich do domu Ojca.

linia Chwała ołtarzy
Od samego początku, tj. od chwili śmierci, istnieje przekonanie, że ks. Dominik Jędrzejewski umarł jako męczennik za wiarę. W pamięci kolegów obozowych jego osoba pozostała jako wzór do naśladowania. Dla współtowarzyszy niedoli pozostał jako nieodżałowany towarzysz i niezawodny przyjaciel, który w położeniu, zdawałoby się bez wyjścia, umiał wokoło siebie skupiać grono młodzieży duchowej i świeckiej, starszych i młodszych księży, dzieląc się z nimi zdobytym doświadczeniem z pracy duszpasterskiej. Dzielił się tym samym swoją wiarą i miłością do Chrystusa i Kościoła, narażając się na niebezpieczeństwo śmierci. Wszystko to robił po to, aby choćby na chwilę pomóc sobie i innym w zapomnieniu o brutalnej rzeczywistości a myśli skierować ku Bogu. Koledzy obozowi osobę ks. Jędrzejewskiego określali jako wspaniałą, promieniującą dobrocią sylwetkę kapłana o złotym charakterze, będącą wzorem do naśladowania dla młodych pokoleń kapłanów. Także wśród parafian, za których oddał życie, trwała i trwa nadal żywa pamięć o męczeńskiej postawie proboszcza. Ks. Dominik Jędrzejewski zapisał się w ich pamięci jako człowiek o wspaniałym sercu. Gorliwa posługa kapłańska przez dwanaście lat, troska o życie duchowe a także sprawy gospodarcze parafii zadecydowały o tym, że mieszkańcy Gosławic nie zapomnieli o swoim duszpasterzu. Nie zapomnieli o bohaterskiej postawie ks. Dominika w czasach śmiertelnego zagrożenia. Cenili sobie niezwykle, że ich duszpasterz nie opuścił ich w ciężkich czasach masowych aresztowań i wyniszczania w niemieckich obozach. Podziwiali go za świadectwo prawdziwego Pasterza Kościoła. Kiedy po wojnie ks. Franciszek Korszyński, jako biskup wizytator, przyjechał do Gosławic i w przemówieniu powitalnym przekazał parafianom ostatnią wolę ich proboszcza-męczennika, cały kościół wybuchnął płaczem. Lubili bowiem parafianie bardzo swego duszpasterza, byli do głębi poruszeni tym, że o nich pamiętał, będąc w tak okropnych warunkach i że życie swoje oddał za nich. Opinia męczeństwa zrodziła kult w parafiach, gdzie pracował ks. Dominik Jędrzejewski. Świadoma ofiara złożona przez niego nie poszła na marne. W oczach wierzących jest on tym, który całym swoim życiem naśladował wiernie Chrystusa i przez męczeńską śmierć oraz cierpienie znoszone dla Królestwa Bożego zjednoczył się z Nim, odtwarzając w sobie Jego mękę i zbawcze dzieło odkupienia. Wśród parafian w Gosławicach do dnia dzisiejszego trwa niezwykle żywa pamięć o proboszczu-męczenniku. Nadal żyją parafianie, którzy osobiście znali ks. Jędrzejewskiego i przekazują świadectwo jego życia. Wyrazem pamięci i istniejącego kultu jest tablica upamiętniająca osobę ks. Jędrzejewskiego, umieszczona w kościele parafialnym pw. św. Andrzeja Apostoła. Także jedna z ulic w parafii Gosławice nazwana została jego nazwiskiem. Szczególne ożywienie kultu miało miejsce w czasie, gdy prowadzony był proces beatyfikacyjny 108 męczenników z II wojny światowej. Pojawiły się wtedy publikacje książkowe, przybliżające życie męczenników. Organizowano odczyty i głoszono okolicznościowe kazania o heroiczności życia kandydatów na ołtarze. W kościele parafialnym w Gosławicach pojawił się z okazji beatyfikacji witraż i obraz przedstawiający błogosławionego. Jednak od tych zewnętrznych znaków ludzkiej pamięci o wiele ważniejsza jest pamięć modlitewna i przekonanie wierzących o tym, że ks. Jędrzejewski wstawia się za nimi u tronu Ojca. Dnia 13 września 2000 roku w Gosławicach odbyła się pod przewodnictwem ks. biskupa Bronisława Dembowskiego uroczystość dziękczynna za beatyfikację ks. Dominika Jędrzejewskiego. Uroczystość ta zgromadziła licznie przybyłych kapłanów i wiernych, którzy poprzez wspólną modlitwę pragnęli wyrazić wdzięczność i złożyć dziękczynienie Bogu za dar męczeństwa błogosławionego. Przywołując słowa Papieża Jana Pawła II, biskup włocławski Bronisław Dembowski, zachęcał zgromadzonych do modlitwy za wstawiennictwem błogosławionych i do ich naśladowania: abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem. Wskazywał także, że idąc przez życie należy słuchać Jezusa i tak jak błogosławiony kapłan-męczennik należy przyznawać się do Niego, przekazując w ten sposób wiarę następnym pokoleniom.

linia Opracowanie zaczerpnięte z publikacji:
Męczennicy 1939- 1945 Błogosławiony Ksiądz Dominik Jędrzejewski Autor: Ks. Zbigniew Zarembski Wydanej za zezwoleniem władzy duchowej Redaktor broszury: Ks. E. Marciniak Skład: autor Łamanie: Wydawnictwo Duszpasterstwa Rolników Korekta: Halina Miłkowska

an image an image



















Błogosławiony Ksiądz Dominik Jędrzejewski


Pieśń o Błogosławionym Dominiku

pobierz
an image
DOWLAND
MP3 MIDI PDF
an image